wtorek, 18 lutego 2020

Matka Polska - walcząca

Spotkało mnie dziś coś nie miłego.
Singielka - wróg publiczny numer jeden. Publiczny, czyli matek polek mężatek. Po raz kolejny zawiodłam się na messengerze, bo ja piszę jedno, a odbiorca otrzymuje drugie - serio. Co autor miał na myśli - ano po drugiej stronie jest odbiorca i zawsze doda sobie jedno czy dwa słowa albo przeczyta w emocjach i zrozumie zupełnie coś innego niż miałam to w zamiarze - w sensie autor. Zwykła głupia rozmowa o spotkaniu, ok niech to spotkanie się odbędzie, no ale nie mam z kim dzieci zostawić, zabiorę je - będą grzeczne. I tu pierwsza moja uwaga - co to znaczy grzeczne? Jak każde dziecko - normalnie, do tego nic nie mam i nigdy nie miałam - potrzebuje jednak uwagi, a jak jest u mnie w domu, miejscu luźnym, przyjaznym etc. to będzie zachowywało się grzecznie? Ustalmy też co to znaczy grzecznie? Ani nie biega, nie krzyczy, nie przewraca doniczek, nie tłucze kubków etc. I nie oznacza niegrzeczne - kiedy tej uwagi potrzebuje - bo będąc u mnie musi skupić na sobie całą uwagę - to dziecko - ja  r o z u m i e m ! Nie rozumiem ciśnienia Matki Polki, kiedy to dziecko siedząc w gościach nie zajmuje się sobą, telefonem - wstaw co chcesz, tylko szuka uwagi u ciotki i matki, zestawami pytań, siedzeniem z nami na wysokich krzesłach, bo w domu takich nie ma - to dziecko - ma do tego prawo. I nie rozumiem Matki Polki, kiedy w pewnym momencie jednak pęka i mówi do dziecka z różnym natężeniem i barwą głosu - czy nie widzisz, że próbuję porozmawiać z ciocią, zajmij się sobą (telefonem) albo, że obiecałeś, że będziesz grzeczny - dziecko obiecało? I ja to dzielnie znoszę, bo wiem, że to tylko - dla mnie i u mnie - chwilowe, bo pójdą do domu, a ja wracam do swojej ciszy. Co czuje Matka Polka? Ona wraca z nimi do domu ... Wybór - ciągle to powtarzam. Dowiedziałam się też dziś, że dzieci to nie maskotka, która siedzi w kącie na półce .... one potrzebują uwagi. I to mówi Matka Polka - mnie - singielce, zrozumiałe? Ubodło mnie to chyba bardziej niż cała rozmowa, która w dziwny sposób - po raz kolejny z messengerze, obróciła się przeciwko mnie. I znów jest jakaś dziwna sytuacja i ...
Właśnie, zastanawiam się, co w tych singielkach jest takiego strasznego? Że jak potrzeba kumpeli do piwa, bo mąż be to dzwonią, bo jak do kina nie mają z kim pójść, to dzwonią, bo jak wyjście na kawę, najlepiej u mnie to - masz czas? I wtedy jestem dobra, w sensie singielka, wtedy są super, wtedy są (singielki) pierwsze na liście kontaktów. A w tle rywalizacja, zazdrość etc., bo Ty masz czas, bo czytasz książki, a ja nie mam kiedy, bo pojechałaś na koncert, a ja nie mam czasu , bo leżysz na balkonie weekend, a ja z dziećmi do zoo mam jechać, bo obiecałam dzieciom. Nadal - wybór. Poczułaś, że chcesz być Matką Polką, a później się rozczarowałaś? Jesteś szczęśliwa też ok, ale daj żyć innym po swojemu, mieć inny rodzaj szczęścia etc. Jedno zdanie - wolę się spotkać u Ciebie nie u mnie - aha nie lubisz moich dzieci ...  Interpretacja, jak i recenzja filmu - najgorszej chały, która inni wielbią - życie. I taka wieczna walka, rywalizacja między tymi dwoma statusami. Jak by było o co. Pisanie to strasznie kawałek czerstwego chleba, ale i z niego można zrobić pyszne tosty lub jakieś inne zjadliwe danie. Z rozmów pisanych z ludźmi, ano to już ma różne zakończenia. Kto się opamięta? I kiedy? Czy w ogóle?
I takie oto rozmowy mi.in spotykają mnie - wraz z ludźmi, który znają mnie nie rok, nie dwa ... ale ciut dłużej i wiedzą (albo mają jakieś głupie nadziej, że się zmienię, że się odmienię), że mam specyficzne poczucie humoru, sarkazm przede wszystkim. Do tego to słowo pisane często musi być podparte jakąś emotką, żeby wiedzieć czy się żartuje czy nie, bo bez niej - wtedy to jest dopiero niezrozumienie. Czujecie? ikonka ważniejsza od słowa - a tak - racja - ona wyraża więcej słów niż można napisać. Jednak tym razem mnie zawiodły.
Tak miało być o niezrozumieniu tych dwóch światów, jakże odległych, a jednak przy winie, pizzy, filmie i kiedy dzieci śpią - łączą się. I nie moja wina, że wszelakie dzieci i zwierzęta mnie lubią, choć podobno nie lubią każdego. Co na to mam poradzić więc?
A po tym co tu napisałam, jeśli wpadnie to kiedyś w "ręce" oko ludzi wtajemniczonych to znów dostanę bure, że jak mogłam. Że to nie tak było i tak dalej i dalej. A właściwie jak było, jak nie można się spotkać i o tym pogadać. Czyli jednak nie jesteśmy - ja przede wszystkim - dorośli, więc się nie możemy dogadać. I tu pojechała bym jeszcze bardziej po temacie, po logice (lub jej braku) myślenia w ludziach , czy może ograniczeniu w myśleniu, teraz zabrakło mi jakichś ładnych słów, żeby to opisać. Sory. Bo jedni myślą skomplikowanie, a inni upraszczają, przeinaczają etc. Świat jest pełen świrów, tych co mnie otaczają też :P
Daję Wam już spokój, sobie przede wszystkim.
Mądrzejemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszyscy kłamią.

Ulubiony tekst z Dr Housa - właśnie ten - wszyscy kłamią. W teorii, życie bez kłamstwa było by łatwiejsze. W filmach i serialach mówienie te...