wtorek, 4 lutego 2020

Być mną.

Zastanawiam się, jak to jest być mną?
Skąd nagle takie przemyślenie? Ano jest wtorek. Siedzę sama w domu (nie samotna). Obejrzałam dokument o Taylor S. i poczułam się poruszona. To znaczy, poczułam potrzebę przesłuchania jej ost. albumu. Dobry, ale fanką nie zostanę. Chciałam po prostu wiedzieć o co tyle szumu. Już wiem.  Dobra w każdym razie, dokument się skończył co dalej robić z wolnym czasem. O jakiś fajny przepis się tu marnuje, oczywiście na muffiny. O ze snickersem, a mam ich w nadmiarze. Dobra, wszystkie potrzebne składniki są. Nie całe 7 minut później ( zawsze to będzie 7 minut mieszania), wsadzone do piekarnika, a 20 minut później - upieczone. No zajefajniebiście, ale nadal mam dużo czasu. Ok, co to na moim cudownym storczyku tak masz "czułkami"? Jakaś zaraza, więc trzeba sprawdzić co to i pozbyć się tego. Nadal dużo czasu. Może by książkę poczytać? Może później, I tak dzień za dniem. Sama sobie sterem. Tak marnuję swój własny czas, tak wykorzystuję swój własny czas na to na co chcę! Powinnam tu otworzyć się teraz, na całą szerokość i napisać, jak to jest ciężko być mną. Każdy tak ma, nie każdy o tym powie.
Wybieramy w życiach tak różne ścieżki, my wybieramy? Czy ktoś je dla nas projektuje? E, sami jesteśmy sobie winni. Ulegamy pokusom, podejmujemy złe lub dobre decyzje (dlaczego zazwyczaj zaczynamy od złych?), a później to już leci i nie mamy odwagi zmieniać, przeciwstawiać się. Lądujemy na miękkiej chmurce, przez chwilę czy na zawsze? Nie ma czegoś takiego jak na zawsze. Najfajniejsze przyjaźnie rozpadają się w momencie, w którym jedna ze stron, obie podejmują decyzję. Jedna decyzja zaważą na takiej długoletni przyjaźni i co ...  i jak dzieci, nikt nie ma odwagi przerwać milczenia i zapytać - ale o co chodzi? Czy tak samo jest w związkach? Innym razem ....
Bo bycie mną to wygoda. Nadmiar czasu wolnego. Wygoda polega na tym, że jestem "elastyczna", oj jakie to przyjemnie prawda? To ja dopasuję się do reszty, bo przecież nic mnie nie "ogranicza", nie mam kota w domu, który boi się być sam. Nie mam faceta, który powie - zostań, przytul mnie. Nie mam dzieci, które nie mogą zostać same w domu. Kurcze no nawet rybek. Ja mam czas, to pewne. Tak, właśnie w tym momencie wypomnę wam  wszystkim to, że ja dostosowałam się do was, nie wy do mnie. Macie przykład - dawać! Podejmuję wyzwanie dopasowania. Przecież nie narzekam. Życie singielki jest takie zajefajne. Kto z was aż tak mnie zna, żeby pozazdrościć? Kto z was ma w życiu tak trudno, że powie - chciała bym być tobą? A co wiesz o mnie, że tak mi zazdrościsz? A jak wam mówię, źle się czuję, na duszy mi źle to patrzycie jak na wariatkę - na co ty możesz narzekać?
Rozmowa, potencjalny kandydat na ... dobra, bo sama nie wiem, ale pytam go - kogo szuka. Odpowiedź - bratniej duszy. Jak można do tej pory jej nie znaleźć? Ano bo dookoła te dusze już pozajmowane. Czy aby na pewno? Każdy z was ma swoją bratnią duszę obok siebie? Też w to nie wierzę, więc piszę "kandydatowi" (oj brzydko się wyrażam, przepraszam) - ludzie kłamią, po to by się lepiej poczuć, bo jak by to wyglądało, jak by przyznali się do tego, że jeszcze szukają, już szukają czy ponownie szukają? Tak, tak wszyscy kłamią - łącznie ze mną. "U mnie wszystko ok" i płacz... Pamiętam kiedyś taką sytuację, odbieram telefon, a tam jakiś pan z banku chce mi coś "sprzedać", jakaś taka pora roku była, że nosem pociągałam i mówię, mu, że nie dziękuję, że nie mam czasu, a tu nagle obrót o 180 stopni i facet pyta - czy u mnie wszystko ok, bo słyszy, że chyba płacze i czy chciała bym pogadać czy mi jakoś pomóc. Najnormalniej w świecie mnie zatkało - chyba się rozłączyłam, a nr zablokowałam, żeby już więcej do mnie nie dzwonił. Obcy człowiek z takim sercem do mnie, a ja co ... Pamiętacie, kiedy ostatnio zapytaliście kogoś bliskiego jak się czuje? I tu płynne przejście do stanu psychicznego mojej psiapsióły, która przechodzi jakieś załamanie, wewnętrzne wątpliwości, stoi na rozdrożu i tak dalej. I ja pytam co jest, jak jest, ale nie mogę się z nią porozumieć. Nagle, w jednej chwili nadajemy na różnych falach i czuję się bezradna, że osoba tak mi bliska, boryka się z problemem, a ja nie potrafię 1) zrozumieć, 2) pomóc, 3) wesprzeć, 4) cokolwiek. Co dziwne, to chyba idzie w obie strony, bo ja nie wiele mówię, więcej piszę, choć później sama do siebie mam pretensje - po co jej to napisałaś, przecież zbluzgała, kazała zablokować, kazała zmienić, kazała oddać etc. Więcej kontry niż za. I w takim momencie pisanie do szuflady jest takie miłe - nie reaguje. Ale przecież na tym przyjaźń polega. To jest układ na dobre i na złe, a jednak bez większych zobowiązań, bez wiązania się papierami, kredytami, rybkami - a można.
Nawet sama sobie nie potrafię odpowiedzieć, jak to jest być mną. Ale na pewno to co widać na zewnątrz, to jaką jestem dla was, jaką jestem na co dzień to tylko część mnie. I zdarzają się takie momenty, kiedy moje wnętrze wybucha, że już  nie daje rady w jakiś sposób się ukrywać. Wtedy wy otwieracie oczy i mówicie - nie wiedzieliśmy, przecież to takie ładnie opakowane, że nie widać było, że coś się dzieje. Ano czy się dzieje czy się nie dzieje, każdy z nas żyje już swoim życiem, zamyka się na resztę świata, próbuje ogarnąć swoją przestrzeń. Nie mam pretensji, bo jakżeby - jestem "elastyczna" - rozumiem.
Jak to jest być mną?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszyscy kłamią.

Ulubiony tekst z Dr Housa - właśnie ten - wszyscy kłamią. W teorii, życie bez kłamstwa było by łatwiejsze. W filmach i serialach mówienie te...