środa, 22 stycznia 2020

Nie dotrzymuję słowa.

Tak, jak w tytule. Zaczęłam coś, a teraz nie mam na to ochoty. Ja, która zapisuje kartki zeszytów, tylko po to by ulżyć głowie, myślom, duszy.
Tydzień temu, około 2 w nocy zbudził mnie hałas w domu (piętro niżej). Moja pierwsza myśl - już poniedziałek, bosze, tak nie chce mi się wstawać, to nie możliwe, przecież wczoraj była sobota ... I słyszę głos ojca - to co budzić Olę ... coś dalej czego nie zrozumiałam i pukanie do drzwi ... Córka zawieziesz nas do babci ... bo chyba dziadek umarł ...
Takich słów się nie zapomina, a jednak do dnia dzisiejszego nie wierzę, bo dziadka nie ma już z nami. Przecież byłam na pogrzebie, widziałam go zanim zamknęli trumnę, sypałam ziemią i rzuciłam białą różę, a jednak jadąc wczoraj do babci, jak gdyby nigdy nic... dziadka nie ma, ale i nie ma jakiegoś zawieszenie. Czy to jest normalna kolej rzeczy? Że jest jakiś tam czas - i jeśli tak to kiedy - na żałobę, łzy, a później wraca rzeczywistość i życie płynie dalej, że tej osoby już nie ma, a Ty jednak wstajesz każdego dnia i znów jest - to Twoje życie... rutyna, dzień, noc, kawa. Czy w takich chwilach nie powinno być zadumy, smutku? Bo ja mam wrażenie, że przeszłam do porządku dziennego, choć innego, bo w jakimś zawieszeniu, że brak u mnie skupienia, senność, brak ochoty na spotkania z ludźmi. Nikt nikogo nie pyta jak kto się czuje. Rodzina otacza babcię większą troską - tak to zrozumiałe, ale ...

Czemu najlepsze teksty i tematy mam w głowie, kiedy już położę się do łóżka, pozwolę myślom płynąć, one wtedy płyną najlepiej, ale nie ma ich już jak spisać (chęci też). Wmawiam sobie wtedy, że zapamiętam do rana. A rano mam pustkę.
I tu zaczynam wątpić w to całe moje wirtualne pisanie. Po co to komu mi na co. Ah tak, to miała być moja terapia, moje słowne wybawienie. I nie idzie. Może jednak zmierzyć się z tematem na Instagramie? Przecież i tak wrzucam tam posty. Ktoś ogląda, ktoś czyta, tam przynajmniej wiedzą, że coś pisze.
Zostaniesz tu jeszcze trochę? Mam kilka pomysłów na wpis. Może jeszcze choć część zrealizuję, później pomyślę co z tym zrobić?
Lubię pisać, a to o czym chcę pisać dotyczy mojego życia codziennego, moich znajomych. Tak, są obawy pokazać to komukolwiek, bo to grono jest zbyt małe i każdy od razu skojarzy i odnajdzie ew. siebie. Jednak po co ukrywanie, owijanie w bawełnę czy naginanie rzeczywistości. To i tak jest świat widziany moimi oczami. Z pewnością wielu bym zaskoczyła, jak ich widzę, jak ich odbieram i co o nich na prawdę myślę. A nie jesteśmy w stanie znieść o sobie czegokolwiek, jeśli nie jest to pisane w pozytywnym świetle - prawda?
To wszystko jest o nie dotrzymywaniu słowa. O moich własnych założeniach, planach czy celach, bo nie nazwę tego postanowieniem, bo te z reguły za długo się mnie ani ludzi nie trzymają.
Ogarnij się :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszyscy kłamią.

Ulubiony tekst z Dr Housa - właśnie ten - wszyscy kłamią. W teorii, życie bez kłamstwa było by łatwiejsze. W filmach i serialach mówienie te...